Targi Targi w Polsce

4. WTK – wrażenia uczestnika

Rekordową liczbę gości, bo aż 60 tysięcy, odnotowały IV Warszawskie Targi Książki odbywające się w tym roku wspólnie z VII Targami Książki Akademickiej i Naukowej „Academia”. To nie tylko rekordowa liczba dla WTK, ale również w całej historii targów książki w naszym kraju – został pobity sukces 54. Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie w 2009 roku, które odwiedziło niecałe 52 tysiące osób. Co prawda wszyscy wówczas dziwili się, co wpłynęło na taką frekwencję – gościem honorowym MTK była wówczas Rada Europy, z niezbyt zajmującą “szarego” czytelnika ofertą – tłumaczono to m.in. dużym nagłośnieniem w mediach ze względu na chcących się pokazać polityków. Pewnie i tym razem, na co pewnie liczył organizator WTK, informacja o przeniesieniu targów książki z ciasnych i dusznych, choć mających swój podniosły charakter sal Pałacu Kultury i Nauki na Stadion Narodowy znajdzie zainteresowanie w „wielkich” mediach. Sensacja do ludzi dotarła, choć media były samymi targami średnio zainteresowane, i na Stadion pociągnęły tłumy. Zabrakło w nich jednak sporej grupy starszych ludzi, stałych czytelników książek, przestraszonych wizją dość dalekiej dla nich drogi pod górkę do wejścia na Stadion.

 

Czy SN sprawdził się? Dla wystawców, dla których ilość odwiedzających ich stoiska gości ma podstawowe znaczenie, z pewnością tak, choć sporą ich część stanowiły osoby przypadkowe, z pustym wzrokiem przemykające pomiędzy stoiskami, i które dotarły na Stadion jedynie aby rzucić okiem na trybuny. Trzeba jednak liczyć, że może też rzuciły okiem na książki i przypomną sobie, że coś takiego istnieje – a przecież na Targach o to też chodzi. Jak będzie w roku przyszłym, gdy zainteresowanie samym Stadionem upadnie, zobaczymy. Dużo tu będzie zależeć od organizatora, spółki Targi Książki, i organizatora wykonawczego – Muratora Expo. Uwag co do organizacji samych Targów jest sporo. Kładziemy je jednak na karb braku znajomości nowego obiektu i staramy się być tu maksymalnie wyrozumiali.

Po pierwsze, ustawienie małych, standardowych stoisk w szeregu wzdłuż biegnącej wokół areny stadionowej antresoli, stoisk oświetlonych światłem dziennym, logicznie zmusza gości do poruszania pomiędzy nimi – stoiska ustawione z drugiej strony tego szeregu, albo w głębi, w miejscach zacienionych „odstraszają” ludzi. Gdy w pierwszym szeregu niekiedy nie można było przejść, druga strona świeciła pustkami, a ich obsługa nie szczędziła stosownych uwag pod adresem organizatora. Po drugie, ustawienie stoisk w prześwitach (przebicie przez stadion na zewnątrz), gdzie niemiłosiernie wiało, skończyło się dla wielu wydawców przeziębieniem już po pierwszym dniu Targów. Nic więc dziwnego, że zastanawiają się oni, czy warto przyjechać na WTK w przyszłym roku. Po trzecie, na antresoli, w miejscu gdzie jest najwięcej wystawców i dzieje się najwięcej, brakuje nagłośnienia.

Po czwarte dotyczy organizacji wieczoru dla wydawców. W imieniu zmęczonych całodziennym szumem wydawców apeluję do organizatora części artystycznej tej podniosłej i oficjalnej części Targów o zmianę repertuaru – katowanie nas na głodny żołądek przez godzinę decybelami przyprawiającymi o palpitację serca jest nie na miejscu. W innych okolicznościach recital pięknej i utalentowanej Karoliny Cichy z pewnością odebrany byłby o wiele lepiej. Tu przypomina mi się recital Ani Dąbrowskiej, obecnej gwiazdy muzyki pop, kilka lat temu wschodzącej gwiazdki, której koncertem w sali widowiskowej na VI piętrze PKiN uraczyli wystawców organizatorzy MTK – po pierwszych dzwiękach muzyki z hukiem przez otwarte drzwi wypadł w foyer tłum ludzi z obłędem w oczach.

Jeszcze jest po piąte: w uroczystym otwarciu IV WTK wziął udział wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński, minister/ministra (?) sportu Joanna Mucha (to zrozumiałe), podsekretarz stanu ds. globalnej polityki ekonomicznej i promocji kultury (a co to za zbitka słów?) w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Beata Stelmach, pani podsekretrz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Małgorzata Omilanowska. To najwyższa od lat reprezentacja polskich władz na targach książki. Tu jednak nasuwa się smutna refleksja – obecność premiera Piechocińskiego podyktowana pewnie była jedynie protokołem dyplomatycznym – obecnością wicepremiera i ministra sprawiedliwości Wegier Tibora Navrecsics, zabrakło natomiast najważniejszych chyba ministrów na tego typu targach – ministra kultury i dziedzictwa narodowego i pani minister nauki i szkolnictwa wyższego. Przemowom nie było końca, pani podsekretarz z MSZ mówiła długo i nie na temat, pani z MKiDN zaskoczyła wszystkich stwierdzeniem, że urzędnik państwowy jest tak zapracowany, że nie ma czasu na czytanie książek, a z panią minister z MNiSzW mieliśmy kontakt dzięki długiemu, odczytanemu w jej imieniu listu, z którego wynikało, jak to kierowane przez nią ministerstwo dba o książki, a o akademickie w szczególności. Otwarcie trwało i trwało, sprzed honorowej trybuny ubywało dziennikarzy i kamer, tak że w końcu wręczenie najważniejszej nagrody branżowej – Nagrody Sezonu Wydawniczo-Księgarskiego IKAR odbyło się prawie bez mediów.

A co poza tym? Jak na razie same superlatywy. Stadion Narodowy wyznaczył nowy poziom targów książki: przestronno, jasno (w większości), świeże powietrze, profesjonalne sale seminaryjne, wystawcy mniej zmęczeni a goście/czytelnicy mniej zirytowani tłumem. Świetny pomysł z Kanapą Literacją usytuowną na trybunie honorowej, relacje z której transmitowane były na podwieszonym nad stadionem telebimie.

Jak będzie w przyszłym roku? Część uwag, które zawarłem w swoim krótkim elaboracie została oczywiście dostrzeżona przez organizatora Targów, a co z tego wyjdzie zobaczymy za rok.

Czekamy na Państwa uwagi dot. udziału na IV Warszawskich Targach Książki.

Dodaj komentarz