Poligrafia poligrafia - różne

Najpierw pomóżmy sobie…

Waldemar Lipka, właściciel dwu drukarń dziełowych: Olsztyńskich Zakładów Graficznych OZGRAF S.A. i Białostockich Zakładów Graficznych S.A., stawia diagnozę branży w dobie koronawirusa.


Redakcja: Interesuje nas tylko jedno – stan drukarń podczas pandemii.

W. Lipka: 15 marca tego roku na długo zapamiętamy. Wydawcy tylko dzwonili i dzwonili, rezygnując z już zamówionego druku książek lub przekładając terminy produkcji na kolejne miesiące. W ciągu jednego dnia pula zamówień spadła o ponad połowę.

Jaka była nasza reakcja? Maksymalne cięcie kosztów: likwidacja trzeciej zmiany, nadgodzin… Najważniejsze to zapewnić pracownikom wynagrodzenie, zapłacić ZUS. Jesteśmy o tyle w dobrej sytuacji, że w grudniu sprzedałem jedną ze swych firm. Mam nadzieję, że między innymi te pieniądze pozwolą nam przeżyć najgorszy okres. Poza tym około 60% naszej produkcji to eksport – wydawcy zachodni nie spanikowali aż tak jak nasi, zdrożało euro. Tak więc w sumie powinniśmy wyjść z tego zamieszania cało.

Co dalej będzie nikt nie wie. Polskie drukarnie, w których realna marża wynosi kilka procent, w naszym przypadku do 4,5%, nie będą w stanie przeżyć dłuższego kryzysu. Z tego co wiem, w ubiegłym roku z 14 liczących się drukarń dziełowych 9 miało stratę. A teraz podobno już 20-30% zakładów poligraficznych jest w tragicznej sytuacji. Obawiam się więc, że zostanie kilka zakładów, które podzielą między siebie produkcję krajową.

Jak branża może się ratować w tej sytuacji? Tylko wspólnym działaniem całej branży, rozumianej jako konglomerat wydawca-drukarz-księgarz. Nim wyciągniemy rękę do Państwa po pomoc, a pamiętajmy, że są branże, które mają gorzej niż my: turystyka, hotelarstwo, kawiarnie i restauracje, sport, pomagajmy sobie nawzajem.

A jak jest w rzeczywistości? Wydawca rezygnuje z druku zamówionej pozycji… Ale my już przecież kupiliśmy na nie papier – a materiały poligraficzne to 55% naszych kosztów. Co ja mam z tym papierem robić? Niektórzy wydawcy odmawiają zapłaty za faktury, niekiedy przeterminowane już kilka miesięcy, tłumacząc się pandemią. Zapłacimy we wrześniu – mówią. A ja, co? Tak powiem dziś pracownikom – zapłacę we wrześniu?! W ten sposób przerywa się łańcuch pokarmowy całej branży. Tracimy zdolność finansową.

“Jak branża może się ratować w tej sytuacji? Tylko wspólnym działaniem całej branży, rozumianej jako konglomerat wydawca-drukarz-księgarz”.

A przecież pandemia nie zahamowała sprzedaży książek. Świetnie rozwija się w internecie. Jedno ze współpracujących z nami wydawnictw nawet teraz zwiększyło nakład dwukrotnie. Czyli można? – można! Empiki to nie wszystko. Szukajmy alternatywnych form sprzedaży i nie zasłaniajmy się koronawirusem.

Wydawcy muszą zrozumieć, że jedziemy na wspólnym wózku. Nie można przerzucać ryzyka finansowego wydania pozycji na drukarnie. Nas na to nie stać. Od tego są banki. Nie rozumiem, dlaczego wydawca nie może wziąć w banku kredytu na wydanie kolejnej książki. Ale nie płacić drukarni to może?!

Proszę pamiętać, że ponad 90% pieniędzy, które otrzymujemy od wydawców, nie jest nasze. To pieniądze papierni, fabryki farb, banku, który udzielił nam kredyt na zakup maszyn, w końcu naszych pracowników.

Pewnie mówię rzeczy powszechnie znane. Ale mówić o nich trzeba. Nadchodzi bowiem czas próby, który pokaże prawdziwy stan całej naszej branży i tylko wspólnymi siłami z niego wyjdziemy. Pewnie solidnie poobijani, pewnie wiele firm padnie, w tym takie, które okażą się wydmuszką, ale pokonamy kryzys mocniejsi o zdobyte doświadczenia.

(wysłuchał i spisał ap)

4 thoughts on “Najpierw pomóżmy sobie…

  1. Bardzo rzetelna ocena. Moim zdaniem problem można rozwiązać jednym zdaniem w ustawie podatkowej “Wystawiona faktura, która nie jest uregulowana, nie jest kosztem i nie jest przychodem oraz nie powoduje powstania obowiązku opłacenia podatku vat u sprzedawcy, a jednocześnie odbiorca nie może odliczyć podatku vat “.
    Oczywiście, na jej podstawie można dochodzić swoich roszczeń wobec nieuczciwego odbiorcy.

  2. Moja nastoletnia córka, w ramach nudzenia się, przeczytała pierwszą od wielu lat książkę. KazaŁa sobie kupić kolejne. Też w papierze. Sam, jako przedstawiciel branży, zasilam częściej Kindla, niż regały. Zgadzam się z panem Lipką, że rynek wydawniczy nie cierpi z powodu wirusa. Dręczą go inne problemy.

  3. Mądra i rzetelna ocena Pana Waldemara Lipki. Można powiedzieć, że elementarz prowadzenia biznesu, zwłaszcza w czasach kryzysu, ale nie tylko. Nikt nam tak nie zaszkodzi, jak my sobie sami…….
    Każdy, kto uważa, że nie trzeba regulować swoich zobowiązań tylko z racji pandemii – jest idiotą. A kto nie płaci dostawcy usług, ale równocześnie nie rezygnuje z utrzymania eleganckiego samochodu i stać go na drogą whisky – jest dodatkowo złodziejem.

Skomentuj Marek Pułtorak Anuluj pisanie odpowiedzi