Na ławeczce spoczął strudzony ks. Jan Twardowski. Pewnie wyszedł na krótki spacer – wszak mieszkał nieopodal – przy klasztorze sióstr wizytek i zabolały go nogi. Dobrze, że wziął ze sobą książkę. Poczyta wśród głosów ptaków. A co czyta? Podejrzyjmy zza pleców księdza – eee!, nic tam nie ma, puste strony! Może w tej chwil przychodzi mu na myśl słynna fraza: “Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”?