O wydaniu tej między innymi pozycji, tak pisał Kamiński w wydanych wspomnieniach (Dzieje życia w pogoni za sztuką IW PAX, Warszawa 1975): Jakób Mortkowicz, który stał się genialnym nakładcą wydawniczym dzieł Stefana Żeromskiego, zwrócił się do mnie o opracowanie ilustracji jednobarwnych i całej szaty graficznej do luksusowego wydania Wisły i Powieści o Wdałym Walgierzu, które miały się ukazać – i ukazały się – jednocześnie w języku oryginału i w tłumaczeniu na język francuski. Tłumaczenia – nader trudnego tych utworów – podjął się Karwecki [St. Dunin-Karwicki], człowiek wykształcony, kulturalny i władający doskonale językiem francuskim. O wskazanie źródeł plastycznych, archeologicznych do tej pracy zwróciłem się do Mariana Wawrzenieckiego, znającego wczesnosłowiańskie dzieje i materiały do nich. Wawrzeniecki z całą uczynnością spełnił moje życzenie, co ułatwiło mi zadanie.
Treść książki nawiązuje do wielkopolskiej legendy o Helgundzie i Walgierzu i znamy ją z łacińskiego zapisu w XIII-wiecznej Kronice wielkopolskiej. To historia miłości i zdrady. Walgierz Wdały (Walter Mocny), pan na Tyńcu, podczas pobytu na dworze króla Franków zakochał się w córce króla, pięknej Helgundzie, która jednak tęskniła za królewiczem alemańskim. Pieśniami udało mu się jednak skłonić ku sobie i z przygodami oboje uciekli do Tyńca. Po drodze Walgierz stoczył zwycięski pojedynek z królewiczem.
Sielanka w Tyńcu skończyła się, gdy nasz rycerz wyruszył na wyprawę, a niewierna żona zdradziła go z zakutym w lochu Wisławem Pięknym, synem pana Wiślicy. Z obawy przed zemstą męża wraz z kochankiem uciekła do Wiślicy, a gdy wściekły Walgierz pojawił się pod murami zamku Wisława w zasadzce pojmano go, uwięziono w klatce, z której co wieczór musiał obserwować miłosne uciechy Helgundy i Wisława. Z opresji wybawiła Walgierza brzydka siostra Wisława. Uzyskawszy wcześniej obietnicę małżeństwa potwierdzoną przysięgą, dała mu klucze do kajdan i miecz. Gdy kochankowie cieszyli się sobą, Walgierz wyszedł z klatki i zabił oboje.
Ta licząca zaledwie kilkadziesiąt stron praca w dużym formacie należy do najznakomitszych pozycji wydawniczych polskiego międzywojnia.
Broszura została złożona ręcznie w kolumny 8 x 10 3/4 kw. szlachetną antykwą w Drukarni Anczyca w Krakowie i wydrukowana na papierze mirowskim (z papierni “Mirków” w Jeziornie) w nakładzie 150 numerowanych egz. (niestety egzemplarz muzealny, choć w pełni wartościowy, nie posiada numeru). To był, zdaje się, standardowy nakład oficyny Mortkowicza dla wytwornych publikacji artystycznych, z których to wydawnictwo słynęło.
Natomiast zadaniem Zygmunta Kamińskiego było opracowanie do książki całostronicowych ilustracji, inicjałów i finalików. Wywiązał się z niego doskonale. Stylizując grafikę na wieki średnie, stosując mocną, drzeworytnicza kreskę, grafik stworzył małe arcydzieła, a w połączeniu z klasycznym, spokojnym układem typograficznym stron, piękną czcionką, szerokimi marginesami powstało cieszące oczy po dziś dzieło sztuki edytorskiej.
Ta licząca zaledwie kilkadziesiąt stron praca w dużym formacie należy do najznakomitszych pozycji wydawniczych polskiego międzywojnia.
Broszura została złożona ręcznie w kolumny 8 x 10 3/4 kw. szlachetną antykwą w Drukarni Anczyca w Krakowie i wydrukowana na papierze mirowskim (z papierni “Mirków” w Jeziornie) w nakładzie 150 numerowanych egz. (niestety egzemplarz muzealny, choć w pełni wartościowy, nie posiada numeru). To był, zdaje się, standardowy nakład oficyny Mortkowicza dla wytwornych publikacji artystycznych, z których to wydawnictwo słynęło.
Natomiast zadaniem Zygmunta Kamińskiego było opracowanie do książki całostronicowych ilustracji, inicjałów i finalików. Wywiązał się z niego doskonale. Stylizując grafikę na wieki średnie, stosując mocną, drzeworytnicza kreskę, grafik stworzył małe arcydzieła, a w połączeniu z klasycznym, spokojnym układem typograficznym stron, piękną czcionką, szerokimi marginesami powstało cieszące oczy po dziś dzieło sztuki edytorskiej.
Le roman de Walgour (Powieść o Wdałym Walgierzu) prezentowany był na wielu międzynarodowych wystawach związanych w mniejszym lub większym stopniu z książką, m.in w 1925 roku na Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu. Wśród wielu książek zajmujących na polskiej ekspozycji poczesne miejsce, znalazły się cztery z oficyny Mortkowicza. Prezentowane tam wydawnictwa zdobyły wiele nagród (Grand Prix, złote medale, honorowe dyplomy dla grafików, drukarzy i wydawców). Nie wiemy, niestety, które z nich zostały wyróżnione.
Zasługi Jakuba Mortkowicza w wydawaniu pięknych książek są niepodważalne. Oceniła je monografistka wydawcy, Marianna Mlekicka: Wysiłki Mortkowicza zmierzające do podniesienia poziomu zewnętrznej postaci książek poprzez właściwą formę zdobnictwa typograficznego i ilustracyjnego oraz właściwy dobór papierów i opraw przyniosły dobre rezultaty.
(ap; dziękujemy Muzeum Drukarstwa w Warszawie za udostępnione materiały)
Andrzej Palacz (ur.1957), redaktor naczelny magazynu ,,Wydawca” i portalu wydawca.com.pl, wydawca książek (literatura historyczna), dziennikarz branżowy, tłumacz, autor książki “Karolina Sobańska. Odeska Mata Hari”. Wykładowca edytorstwa i poligrafii na Podyplomowych Studiach Polityki Wydawniczej i Księgarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Absolwent Moskiewskiego Instytutu Poligrafii.