„WYDAWCA”: Odwołanie z zajmowanego stanowiska dotychczasowego dyrektora WNT, dr Anieli Topulos było dla wielu niemiłym zaskoczeniem. Zaskoczeniem było również powołanie na to stanowisko pańskiej osoby, wydawcy i pisarza literatury nie kojarzącej się bynajmniej z zakresem tematycznym WNT. Dlaczego odwołano A. Topulos i czy Pan, mając doświadczenie w kierowaniu raczej niedużą firmą, myślę tu o Agencji Wydawniczej CB, poradzi sobie w tak dużym wydawnictwie?
ANDRZEJ ZASIECZNY: Myślę, że poradzę sobie bez problemu. Jestem wydawca od 22 lat. Wiem chyba wszystko o sprawach związanych z prowadzeniem wydawnictwa, przygotowaniu książki do druku, jej produkcji i dystrybucji; jak również o marketingu, reklamie, obecności słowa drukowanego w mediach elektronicznych. To ostatnie jest bardzo przeze mnie preferowaną sferą działania. Pewne projekty były już w WNT podejmowane, nie zostały jednak doprowadzone do końca – myślę tu o Czytelni Internetowej.
Odwołania pani dyrektor Topulus nie chciałbym komentować. Powiem tylko, że kilka lat temu osiągnęła wiek emerytalny i nie rozumiem co w związku z tym jest dla Pana niemiłym zaskoczeniem. Pani Topulos pracowała w oficynie 40 lat, kierowała nią od 16 lat. Dadszedł czas na zmiany.
„W”: Jaka jest w dniu dzisiejszym kondycja WNT?
A.Z.: Taka jak większości wydawnictw zajmujących się wydawanie książki trudnej: podręczników akademickich, publikacji adresowanych do inteligencji technicznej, bo przecież to jest specjalizacja WNT – nie najlepsza. Obserwujemy słabość sieci dystrybucji, luki w tym zakresie na prowincji, brak informacji o nowościach, a tym samym trudności z docieraniem do klientów w tzw. terenie. Wszystko to powoduje, że nakłady publikacji są niewysokie – od pięciuset do półtora tysiąca egzemplarzy. Wyższe są jedynie nakłady słowników naukowo-technicznych, których jedynym wydawcą jest WNT. Trochę ratuje nas Internet. W naszej księgarni internetowej klienci kupują coraz więcej książek – w okresie letnim, gdy sprzedaż w skali roku jest najniższa, przez Internet udało nami się zrealizować ok. 1/3 sprzedaży.
„W”: Rozumiem, że WNT oczekują zmiany.
A.Z.: Oczywiście. W części merytorycznej to poszerzenie oferty tytułowej, tak by zwiększyć grupę docelową czytelników. Zaczniemy wydawać książki poświęcone II wojnie światowej, wywiadowi i służbom specjalnym, technice wojskowej, historii najnowszej, szeroko rozumianej sztuce, ekologii.
„W”: Czy nie spowoduje to deprecjacji marki WNT, oficyny znanej i cenionej na rynku za wysoką jakość merytoryczną przede wszystkim podręczników z zakresu nauk technicznych i słowników?
A.Z.: Nie sądzę. Wiele nowych tematów będzie znakomitym uzupełnieniem dotychczasowej oferty tytułowej. Przykład? WNT wydaje znakomitą serię „TAO” (Tajemnice – Atak – Obrona), poświęconą kryptografii , szyfrowaniu danych i ochronie informacji. Są to publikacje mające walor naukowy, opatrzone bogatym aparatem matematycznym. Stąd tylko krok do pokazania działań służb wywiadowczych w praktyce – książki na ten temat mają inny krąg odbiorców.
Takie działanie świetnie sprawdziło się w innych wydawnictwach – proszę popatrzeć np. na Dom Wydawniczy „Bellona”. Tematyka wojska stanowi obecnie jedynie pewną część oferty wydawniczej tej oficyny. W WNT będzie podobnie. Nie wykluczam powołanie, w ramach wydawnictwa, firm-córek, które będą wydawały książki z innych obszarów tematycznych niż dotychczas.
„W”: Wspomniał Pan o Czytelni Internetowej – co to za projekt?
A.Z.: Chcemy udostępniać, poprzez Internet, w formacie pdf, fragmenty i całe książki z dorobku WNT. Oczywiście odpłatnie. Ceny powinny być tak skalkulowane, by opłaciło się studentowi, czy też innej osobie, nie nielegalne kserowanie, ale wydrukowanie w domu interesujących go plików. Zapewnimy ochronę praw autorskich. Prace nad tym projektem trwają od 5 lat. Przed jego wdrożeniem wstrzymują nas bardziej sprawy organizacyjne niż informatyczne – stosowny program komputerowy jest już gotowy. Firma, która go opracowała, chciałaby uruchomić Czytelnię na swoim serwerze i zachęcić do udziału w przedsięwzięciu inne wydawnictwa. Sprawia to pewne problemy, dlatego rozpatruję wydzierżawienie programu lub zakupienia licencji i uruchomienie go na serwerze WNT – dla książek WNT. Później zapraszać będziemy do współpracy kolejne wydawnictwa.
Czytelnia pozwoli nam podjąć inne działania mogące wpłynąć na zwiększenie sprzedaży – np. druku książek WNT na życzenie. W tym zakresie współpracujemy z drukarnią cyfrową Sowa w ramach jej programu „Książki wyczerpane” – realizujemy zamówienia na druk nawet pojedynczych egzemplarzy naszych książek, których nakład dawno został wyczerpany.
„W”: Nowy szef to zwykle zmiany organizacyjne w firmie. Czy coś takiego nastąpi w WNT?
A.Z.: Z pewnością należy przeprowadzić restrukturyzację firmy. Nie będzie to jednak bolesne dla pracowników – duża grupa odchodzi na emeryturę. Ze zmian organizacyjnych najważniejsza to likwidacja magazynu książek – całą logistykę sprzedaży, w tym obsługę księgarni internetowej, przejmie Azymut, nasz największy dziś partner handlowy. Mam nadzieję że nastąpi to od 1 stycznia 2007 roku.
Musi być zmodyfikowany i zunifikowany system informatyczny firmy. Obecnie korzystamy z wielu programów, z różnych lat, o różnym stopniu kompatybilności. Uruchomimy również własną drukarnię cyfrową. Wydajemy wiele książek w małych nakładach i nie opłaca się drukować ich w technice offsetowej. Ponadto łatwiej będzie reagować nam na potrzeby rynku – wykonywać dodruki, wznawiać tytuły.
„W”: Temat ten przerobiły już inne wydawnictwa i… nie wyszło.
A.Z.: W Agencji Wydawniczej CB od kilku lat stosowałem druk cyfrowy. Dokładnie wiem czego chcę. Nie mam żadnych wątpliwości, że będzie to rozwiązanie korzystne dla WNT. Od strony organizacyjnej temat wydaje się prosty: mamy własny budynek, wolne pomieszczenia. Dzisiejsze maszyny do druku cyfrowego są na tyle zautomatyzowane, że osoby umiejące obsługiwać kserokopiarki i niebojące się komputera szybki nauczą się na nich pracować. Wybraliśmy już sprzęt – to maszyna firmy OCE.
„W”: A co potem?
A.Z.: Do końca czerwca przyszłego roku wszystkie firmy państwowe muszą przekształcić się w spółki Skarbu Państwa, czyli powinny zostać skomercjalizowane. Kolejny etap to prywatyzacja. Analizujemy jaka forma przekształceń własnościowych będzie dla nas najbardziej korzystna.
„W”: Proszę opowiedzieć coś o sobie.
A.Z.: Z wykształcenia jestem politologiem, magistrem nauk politycznych, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego. Karierę wydawniczą zaczynałem w 1984 roku w studenckiej oficynie Almapress. Kierowałem tam redakcją do 1990. W międzyczasie ukończyłem na UW podyplomowe studia w zakresie edytorstwa oraz kursy dla redaktorów merytorycznych w PTWK. Działalność gospodarczą na własny rachunek rozpocząłem w 1989 roku. Pracowałem w kilku firmach, m.in. byłem wiceprezesem spółki akcyjnej, której jedną ze sfer działania była poligrafia. Od 1996 roku prowadzę Agencję Wydawniczą CB, która wydała ok. 200 tytułów, głównie z zakresu techniki wojskowej, wywiadu i kontrwywiadu. Ostatnio pracowałem etatowo ponownie w Almapresie, gdzie ukazały się trzy książki mojego autorstwa dotyczące techniki wojskowej, zwłaszcza uzbrojenia Wojska Polskiego.
Z pisania nie zamierzam rezygnować. To miłe zajęcie, zwłaszcza, że moje książki są dobrze przyjmowane zarówno przez czytelników jak i znawców tematu. To zachęca do dalszej pracy.
„W”: Na koniec pytanie, które musi się pojawić. Skąd Pan się wziął w WNT?
A.Z.: Na stronie internetowej wojewody mazowieckiego jest rubryka, w której poszukiwani są zarządcy komisaryczni przedsiębiorstw państwowych . Można tam złożyć własną aplikację – tak też uczyniłem. Zbiegło się to ze zmianami w WNT. Wszystko odbyło się bardzo szybko. Bieg wydarzeń również mnie zaskoczył. Można powiedzieć, że zostałem wyrwany ze swego dotychczasowego życia. Wierzę, że moje doświadczenie zawodowe, wszystko to, czego dotychczas się nauczyłem, uda się z pożytkiem dla WNT wykorzystać. Firma ma ogromny potencjał intelektualny, wielki dorobek, świetną kadrę redaktorską. Jestem optymistą.
Rozmawiał Andrzej Palacz
Dział, w którym zamieszczane są drobne informacje z rynku wydawniczo-księgarsko-poligraficznego.