Targi Targi w Polsce

Targi Książki w Krakowie – refleksje

Organizowane po raz jedenasty, po raz pierwszy pod nowym kierownictwem. Jak się udały? Z jakimi nastrojami wydawcy wrócili do codziennej pracy?


Zwykle krakowskie targi chwalimy, głównie za klimat, świąteczny nastrój, pewien weekendowy luz u pozakrakowskich wydawców, organizację wieczorów dla gości. Gorzej z samą organizacją targów – tu jednak bierzemy poprawkę, obiektywnie patrząc na warunki lokalowe, dojazdowe; krytykujemy natomiast to, co można poprawić: obsługę klientów, ustawienie stoisk, nagłośnienie, itp. W sumie wychodzi taka lepsza 4.
Teraz jednak oceniamy ostatnie TKwK – wychodzi słaba 3.
Zawsze pod koniec Targów rozmawiamy z ich uczestnikami prosząc o ocenę. Zwykle są różne – od entuzjastycznych, po skrajnie krytyczne: Wydawnictwo Adam – tradycyjnie bardzo zadowolone, P.W. Rzeczpospolita S.A. – nie najbardziej, Wydawnictwo Homini – lepiej nie pytać, wystarczy wejść na ich stronę internetową, gdzie zamieszczono cały elaborat opisujący perypetie jakie przeżyli pracownicy oficyny próbując załatwić kilka drobnych spraw z obsługą Targów. Zwykle prawda leży gdzieś po środku, ale ponieważ dotknęło to nas również…
Na każde małe stoisko (minimum to 3 m2) wydzielono po jedną kartę wejścia – chcesz więcej – dokup. Kwota niby nie duża, ale zwykle były dwie karty, a poza tym jak organizatorzy Targów wyobrażają sobie zorganizowanie pracy na stoisku przez jedną osobę? Za dużo literek w nazwie firmy na fryzie – dokup, za mało półek – dokup, chcesz wjechać na „parking” – brak miejsc, chcesz podać informację przez radiowęzeł – brak lektora („kiedy wróci? – nie wiadomo”). Słyszę opowieści o nieoczekiwanych zmianach wcześniej uzgodnionych cen, nie takim jak to było ustalone ustawieniu stoisk, pozostawianiu wydawców z nierozwiązanymi problemami – sam byłem świadkiem rozmowy jednego z wydawców, który chciał dowieźć na stoisko brakujące książki – zamiast propozycji pomocy usłyszał – „na parking nie wpuszczamy, brak miejsc, niech Pan radzi sobie jak umie”. Nasze skromne stoisko znalazło się w miejscu i zostało tak ustawione, że praktycznie nikt do nas nie mógł trafić; goście Targów nie mogli więc zachwycać się prezentowanymi przez nas książkami nadesłanymi na konkurs EDYCJA, podobnie jak najpiękniejszymi książkami roku eksponowanymi na stoisku PTWK – trudno mówić o „ekspozycji” będąc wciśniętym gdzieś pod ścianę. Przykłady można mnożyć, każde można w jakiś sposób wytłumaczyć, ale co to obchodzi klienta, który płaci, i to wcale niemałe pieniądze? Miłą tradycją było odwiedzanie stoisk przez Panią JOANNĘ SUŁEK, byłą komisarz Targów; chwila rozmowy wystarczyła często by „zneutralizować” niezadowolonego klienta – wspominam tu pierwszą edycję Targów, mówiąc oględnie, niezbyt udaną; Pani Joasia podchodziła do każdego stoiska z tacą pełną szampana w podziękowaniu za udział. Ujęło to nawet tych najbardziej niezadowolonych. A w tym roku? My w każdym bądź razie nie czuliśmy ręki gospodarza, a co smutniejsze wielu stałych uczestników Targów, w tym przez nas namówionych do udziału w nich, zastanawia się czy warto do Krakowa przyjechać następnym razem. Padały nawet takie oceny – a cóż w tym Krakowie takiego niezwykłego? Może istotnie dotychczasowa formuła się wyczerpała i trzeba szukać czegoś innego; wydawcom najwyraźniej przestaje wystarczać dach nad głową i ciepła woda w kranie w łazience (w ubiegłym roku była zimna) .
Targi przestają się chyba też podobać władzom państwowym, województwa i miasta. Prezydent RP w tym roku nie objął swym patronatem Targi, ale nadesłał za to piękny list, w którym wyróżnił szczególnie Konkurs im. Jan Długosza – jak usłyszeliśmy „wzbogacający polską myśl humanitarną” (cytat dosłowny). Wysłuchaliśmy również listów ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wojewody, marszałka, prezydenta miasta. Wszystkie wychwalające jaką to świetną imprezą Targi są. Sami, zajęci innymi, ważnymi sprawami, czasu na przybycie nie znaleźli. Aż się prosi powiedzieć, że nic w tym dziwnego, to nie czas wyborów przecie. Tak mizernej reprezentacji władzy nigdy nie było (to oczywiście nie zastrzeżenie do organizatorów). Nie zawiódł jak zwykle branża: w imieniu Polskiego Towarzystwa Wydawców Książki wystąpił RAFAŁ SKĄPSKI, Rady Polskiej Izby Książki PIOTR DOBROŁĘCKI, i na koniec dyr Instytutu Książki MAGDALENA ŚKUSARSKA, która w imieniu organizatorów oficjalnie otworzyła Targi.

O niedostatkach organizacyjnych i uwagach wydawców rozmawialiśmy z Panią KATARZYNĄ PIECUCH, obecną komisarz Targów Książki w Krakowie. Wiele tłumaczy jej brak doświadczenia i rozeznania w branży wydawniczej – przyszła tu z branży „internetowej”. Z uwagą wysłuchała zastrzeżeń obiecując usunięcie niedociągnięć, oczywiście tych organizacyjnych – parkingu nie da się przecież zwiększyć. Szkoda, że nie była świadkiem karczemnej awantury jaka wybuchła już po zakończeniu Targów na parkingu, gdy kilka ciężarówek na prawie godzinę zablokowało wyjazd, a nie znalazło się nikogo, kto próbowałby rozładować powstałą sytuację. Może wielkość imprezy zaczyna przerastać jej organizatorów?


A co na samych Targach?
Od samego początku istnienia Targów nieformalnie otwiera je uroczystość wręczenie nagrody w Konkursie im. Jan Długosza, od kilku lat już tradycyjnie przeprowadzana w Filharmonii Krakowskiej. Trzymamy kciuki za dziesiątkę nominowanych, gratulujemy wyboru książki najlepszej (w tym roku nagroda przypadła JERZEMU STRZELCZYKOWI za „Zapomniane narody Europy” wydane przez Ossolineum), słuchamy pięknego koncertu, a potem w fouer, przy winie i przekąskach, dzielimy się wrażeniami i omawiamy miniony dzień. W tym roku było wino i… wino. Kto liczył na więcej zawiódł się solidnie. Troszkę zawiódł się również laureat, bo zamiast 50 tys. zł i statuetki autorstwa prof. Bronisława Chromego, podobnie jak laureaci z lat ubiegłych, otrzymał statuetkę i „jedynie” 30 tys. To akurat nas nie zdziwiło; po nagonkach na polskich „oligarchów”, w tym sponsora Nagrody Jana Kulczyka, należało liczyć się z odmową wspierania przez niego tego typu akcji, co też nastąpiło. Na szczęście Targi Książki w Krakowie i Polska Izba Książki wysupłały trochę grosza i ufundowały tegoroczną nagrodę – i chwała im za to, a że brakło na „wyżerkę” – trudno, „krawiec kraje, jak mu staje”.

Pierwszy dzień Targów, to tradycyjnie dzień „branżowy”. Rozstrzygamy konkursy, wręczamy nagrody. Oprócz „Długosza” wręczona została nagroda IV edycji konkursu na najlepszy podręcznik i skrypt akademicki organizowanego przez Stowarzyszenie Wydawców Szkół Wyższych. Wybór jury padł w tym roku na książkę „ Nowa postać świata. Narodziny średniowiecznej cywilizacji europejskiej” LECHA LECIEJEWICZA opublikowaną przez Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Nasze pismo rozstrzyga dwa konkursy: EDYCJĘ – na książkę edytorsko doskonałą, i Ranking Polskich Drukarń Dziełowych. W tym roku za tą „najpiękniejszą” został uznany album Wydawnictwa Arkady „W kręgu arcydzieł . Zbiory sztuki w Polsce” (patrz str. 5 „Wydawcy”), a Drukarnią Dziełową Roku została Drukarnia ABEDIK z Poznania (patrz nr 8-9/2007). Tradycyjnie, dyplomy i nagrody obydwu konkursów wręczamy podczas tego samego spotkania, zwykle gościmy duże grono przyjaciół, a w finale zwycięska drukarnia ugaszcza tortem i szampanem. Tak było i tym razem, a tort był „palce lizać”.
Niestety nie udała nam się trzecia Konferencja Poligraficzna „Bractwo Gutenberga” organizowana przez Sekcję Poligrafów SIMP – Oddziały Warszawski i Krakowski. Targi w Krakowie oraz nasz miesięcznik. Mimo, że przygotowane zostały ciekawe tematy nie dopisała targowa publiczność. Mamy świadomość przyczyny: wyznaczony nam na tą imprezę sobotni dzień całkowicie nie odpowiada potrzebom – to już typowy, „handlowo-promocyjny dzień”. W przyszłym roku wracamy do piątku.
Drugiego dnia Targów Polska Izba Książki wręcza PIK-owy Laur – nagrodę w konkursie dla dziennikarzy na najciekawszą prezentację książki w mediach. W tym roku impreza odbyła się już po raz trzeci, tym razem w Akademii Muzycznej. Niestety, tradycyjnie dla tych Targów coś musiało się nie udać – „zaginęła’’ osoba z projektorem komputerowym i zgromadzeni goście musieli obejść się bez filmowej prezentacji nominowanych dziennikarzy. Z tym większym zainteresowaniem wysłuchali wystąpienia prof. Jerzego Bralczyka o języku mówionym, wygłoszonego ze swadą z użyciem… zaledwie kilku słów. W tym roku PIK-owy Laur przypadł Piotrowi Kofcie („Dziennik”) oraz Krzysztofowi Kłosińskiemu za program „Wydanie drugie poprawione” (TVN). Nagrodę specjalną otrzymał Jerzy Kisielewski za całokształt twórczości.
Z innych „branżowych’’ spotkań warto zwrócić uwagę na 1. Salon Agentów Literackich – nową, niezwykle potrzebną i ciekawą akcję podjętą przez Targi. Z wydawcami spotykali się agenci pośredniczący w sprzedaży i kupnie praw autorskich, a z wydawcami spotkała się m.in. Monika Regulska z Agencji Baj Pross. Organizator zapowiada kontynuowanie w przyszłym roku tej inicjatywy. Fundacja NADWyraz wręczyła Nagrodę DŻONKI, honorującą utalentowanych poetów młodego pokolenia. Główna nagroda trzeciej edycji Konkursu Literackiego im. Stachy Zawiszanki została przyznana 19-letniemu krakowianinowi Tomaszowi Pułce, autorowi publikującemu w Wydawnictwie Mamiko (tomiki – „Rewers” i „Paralaksa w weekend”). Kapituła konkursowa wyróżniła także dwóch poetów: Marcina Orlińskiego (autora min. tomiku „Mumu humu” – Wydawnictwo Zielona Sowa) i Piotra Kuśmirka (tomiki – „Trio” – Wydawnictwo Tygiel Kultury i „Zimne zabawki” wydany nakładem Teatru Małego w Tychach). Bardzo ciekawe spotkanie przygotowało PTWK – rozmowę z adwokatem Wojciechem Orżewskim pt. „Korzystanie przez wydawców z wizerunku. Aspekty prawne”; Wydawnictwo Stentor zaprezentowało swój nowy dział wydawniczy – KORA poświęcony literaturze dla dzieci i młodzieży (tworzą ją powieści nagrodzone w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren zorganizowanym przez Fundację ABCXXI „Cała Polska czyta dzieciom”).

Targi to jednak głównie spotkania autorów i wydawców z czytelnikami – na to są nastawione zwykle dwa ostatnie dni. Oczywiście trudno wymienić wszystkie przygotowane przez wydawców imprezy, były ich ponad cztery setki, ale wymieńmy niektóre: i tak, z czytelnikami spotkał się autor kryminalnych bestsselerów o detektywie Mocku MAREK KRAJEWSKI, WOJCIECH CEJROWSKI chwalił się swymi nowymi książkami „Rio Anaconda” i „Gringo wsród dzikich plemion”, sensację wzbudzali dziennikarze TVN, GRZEGORZ MIECUGOW i TOMASZ SIANECKI (na stoisku Świata Książki podpisywali swoją książkę „Kontaktowi, czyli szklarze bez kitu”), autografy składali MARIUSZ MAX KOLONKO („Odkrywanie Ameryki”, JERZY STUHR i MARIA MALYTAŃSKA („Ucieczka do przodu, Jerzy Stuhr od A do Z. w wywiadach Marii Malytańskiej). Wyjątkowo dużo w tym roku było „smacznej’’ literatury. Na stoisku Wydawnictwa Jedność można było kupić książkę dla dzieci pt. „Cecylka Knedelek czyli książka kucharska dla dzieci” oraz porozmawiać z jej autorami, Joanną Krzyżanek oraz Marcinem Cisłem. Spotkanie połączone było z degustacją smakołyków przygotowanych wg książkowych przepisów. Co jadła Ania z Zielonego Wzgórza mogliśmy się dowiedzieć na stoisku Wydawnictwa Literackiego, na którym promowano książkę „ Kuchnia z Zielonego Wzgórza’’ , zbiór recept autorki tej światowej powieści Laucy Maud Montgomery. Również tu można było skosztować przysmaki: bolońskie ciasteczka, cukierki z suszonych fig, daktyli i innych pyszności.

Gwiazdami „cudzoziemskiej” literatury byli JONATHAN CARROL (przyjechał do Polski promować „Zakochanego ducha”) i JURIJ FELSZTINSKI (współautor wraz z ALEKSANDREM LIRWIJENKĄ książki „Wysadzić Rosję”), przyjechali również SVEN NORDQVIST (autor książek z serii „Pettson” i „Findus”), Hiszpan JORGE MOLIST, Niemiec PHILIP VANDENBERG (nazywany niemieckim Danem Brownem).
Tradycyjnie Targi wyszły poza halę targową. Na Starym Mieście z czytelnikami spotkała się OLGA TOKARCZUK (w Klubie Imbir), MICHAŁ WITKOWSKI (w Klubie Pod Jaszczurami), po ulicach Krakowa jeździł Bajkowóz – zabytkowy tramwaj, w którym młodzież można było zdobyć autografy autorów, wziąć udział w licznych konkursach.

Tradycyjnie bogaty program przygotował Instytut Książki: w „ Przedszkolu pod Lokomotywą’’ organizowanym wspólnie z Fundacją NADWyraz oraz z wydawnictwami (m.in. Wydawnictwo Zakamarki, Wydawnictwo Bis, Wydawnictwo Aksjomat, Egmont) jak co roku gościli znani autorzy (m.in. Barbara Gawryluk, Jovanką Tomaszewską, Wojciech Kołysko) i ilustratorzy (m.in. : GOSIA GUROWSKA, MONIKA HANULA, MARTA IGNERSKA I ANNA NIEMIERKO), a na najmłodszych czytelników czekało tam mnóstwo zabaw, warsztatów i konkursów, w których można było wygrać książki, gry i maskotki.

A jak promowano książki? Niekonwencjonalną promocję wydanej wspólnie „Encyklopedii Wojskowej” urządziły PWN i Bellona. Przed zbytnim „nalotem czytelników” halę targową broniło stanowisko przeciwlotnicze z żołnierzami w mundurach z Września 1939 roku. W mundury przebrała się Grupa Rekonstrukcji Historycznej II batalionu 19 Pułku Piechoty działająca przy Muzeum Ziemi Sochaczewskiej. „Otwartą ranę Ameryki” Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm, przygotowaną na Targi przez bielskie Wydawnictwo Debit, promowali Indianie – co prawda przebierańcy, ale za to w jakże pięknych strojach i pióropuszach; na targowej scenie goście Targów mogli podziwiać tańce północnoamerykańskich Indian w ich wykonaniu..


Na koniec 11. Targi Książki w liczbach:
– ilość wystawców: 438; (w roku 2006 – 412)
– liczba odwiedzających (dane z niedziela, 28.10, godz. 13.00) – 20 tys.
– spotkania w salach seminaryjnych: wykłady, prezentacje, prelekcje, warsztaty – 60
– spotkania z autorami i wydawcami na stoiskach w obrębie targów – ok. 400
– spotkania poza terenem targów – 30
– wystawy w obrębie targów i poza terenem: 7
– Ilość akredytowanych dziennikarzy: 125

Czyli działo się, a działo.

Dodaj komentarz