Z Tobiasem Vossem, wiceprezesem Departamentu Międzynarodowego Frankfurckich Targów Książki, rozmawia Maciej Foks.
Poza Targami firma prowadzi działalność na całym świecie…
Jako departament międzynarodowy odwiedzamy rocznie około 25 targów – Book Expo America, Londyn, Bolonię, Pekin, Sankt Petersburg, Warszawę etc. W przyszłym roku po raz pierwszy będziemy w Wietnamie. Prowadzimy pięć biur zagranicą – w Moskwie, Bukareszcie, Pekinie, Nowym Yorku oraz najnowsze w New Dehli.
Porozmawiajmy o Chinach
To jeden z najdynamiczniejszych rynków książki na świecie. Aktualnie istnieje przynajmniej 560 oficjalnych wydawnictw, jednak poza nimi istnieje wiele agencji kulturalnych, które pracują jak wydawnictwa. Tworzą książki dla owych oficjalnych edytorów. Nie było to legalne w przeszłości, jednak obecnie rząd zdał sobie sprawę, że ten „drugi kanał” publikuje książki. W ubiegłym roku szef Centrum Informacji o Książce Niemieckiej w Pekinie pomógł niektórym z najbardziej interesujących prywatnych firm i księgarzy przyjechać do Frankfurtu.
Prywatne agencje miały zbiorcze stoisko podczas ubiegłorocznych targów?
Tak. Nie są one oficjalnie wydawnictwami, ponieważ jedynie oficjalni edytorzy posiadają numery ISBN konieczne do publikowania książek. Agencje prywatne mogą kupić od nich te numery i publikować swoje książki pod nazwą oficjalnego wydawnictwa. Obecnie edytorzy starają się przygotować do przyszłego zglobalizowanego rynku książki. Tak więc oficjalne Chiny zdają sobie sprawę, że najważniejsze rzeczy nie pochodzą z oficjalnych wydawnictw, lecz z owych prywatnych instytutów kultury, które starają się uzyskać legalny status.
Jednak poprzez sprzedaż numerów ISBN oficjalne wydawnictwa mogą kontrolować to, co jest publikowane – to rodzaj cenzury…
W pewien sposób tak. Jeżeli przyjdzie Pan z polityczną nonkonformistyczną książką nie ma Pan szans. Po jednej stronie mamy dysydentów, często żyjących na zachodzie, których publikacje nie mogą się ukazać nawet w prywatnych agencjach, po drugiej zaś literaturę wykazującą konformizm. Między tymi biegunami jest jednak dużo przestrzeni i to jest najbardziej interesujące.
Co z Tajwanem?
Odwiedzamy naturalnie tamtejsze targi książki, jednak nie są one tak istotne dla regionu jak Międzynarodowe Targi Książki w Pekinie. Tajwański rynek książki jest zorientowany bardziej na zachód. Ponadto rząd niemiecki nie ma oficjalnych kontaktów z tym państwem….
Dlatego pytam…
Podczas Frankfurckich Targów Książki wydawcy tajwańscy wystawiają się na własnym dużym stoisku.
Widziałem jednak książki tajwańskie w sektorze gościa honorowego – Chin.
Mogą tam być, jeżeli niektórzy wydawcy chcą je tam zaprezentować…
Przejdźmy na chwilę do Indii.
W lutym ubiegłego roku otworzyliśmy tam biuro. Należy podkreślić, że dzieję się tu wiele interesujących rzeczy, jeżeli chodzi o rynek publikacji edukacyjnych.
Myślę, że najcięższą pracę do wykonania mają Wasze biura na rynku amerykańskim.
To prawda, niewielka jest bowiem liczba licencji, jakie niemieckie wydawnictwa sprzedają wydawcom amerykańskim – rocznie jedynie około 150. Dla porównania do Polski sprzedaje się w tym czasie około 780, zaś do Chin 600 licencji. Amerykanie nie są bardzo zainteresowani tym, co dzieje się w literaturze w innych państwach. W Nowym Jorku staramy się promować literaturę niemiecką. Po raz pierwszy zorganizowaliśmy wyjazd dla wydawców amerykańskich do Niemiec.
Czy planujecie Państwo otwarcie nowego biura?
Być może. Myślimy o Ameryce Południowej – Buenos Aires lub Sao Paulo. Zorganizowaliśmy wyjazd dziennikarzy do Brazylii. Cieszył się zainteresowaniem po obu stronach.
Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.
Dział, w którym zamieszczane są drobne informacje z rynku wydawniczo-księgarsko-poligraficznego.