materiały poligraficzne Poligrafia Rynek wydawniczy

Czekając na kwietniowe wyniki sprzedaży papieru…

O zdalnej pracy i aktualnej sytuacji na rynku papierniczo-poligraficznym oraz wydawniczym rozmawiamy z prezesem Arctic Paper Polska Andrzejem Kuczborskim.


Spotykamy się w centrali firmy. Witamy się, stukając się łokciem, zachowujemy odległość – A. Kuczborski za biurkiem, my przy ścianie naprzeciwko, za stołem. W biurze “hula wiatr”. Pracuje jedna osoba, prezes przyjechał rowerem, specjalnie dla nas. ” Jesteście tu drugimi gośćmi od połowy marca – śmieje się. – Zastanawiam się, czy takie biuro, cała kamienica, jest nam potrzebne”.

Redakcja: No, właśnie. Jak sobie radzicie w tej nowej rzeczywistości?
A. Kuczborski: Praca zdalna, z angielska home office, nie jest dla nas niczym nowym. Już dwa lata temu, idąc za trendem światowym, dawałem pracownikom możliwość pracy w domu – jeden-dwa dni na miesiąc. Wtedy była to nawet pewna atrakcja. Wyposażyliśmy ich w laptopy, potem kupiliśmy każdemu drukarki – zawsze to lepiej od razu wydrukować przygotowany przez siebie dokument, niż biec z tym do biura. Taka forma pracy powoli się rozszerzała, tak więc, gdy 13 marca z centrali dostaliśmy decyzję, aby przejść w pełni na home office, to przeszło bezboleśnie. Biuro stało się dla nas nie tyle miejscem pracy, co takim centrum dowodzenia, miejscem spotkań, wymiany poglądów – zaczęliśmy to nawet doceniać; co biuro to biuro…
W samym biurze zawsze ktoś jest, choćby po to, aby odebrać paczki od kurierów.

Sprzedaż papieru chyba najdokładniej oddaje sytuację na rynku poligraficznym…
Zgadza się, tylko że zawsze jest pewne przesunięcie popytu. Papier dziś zamówiony, na podstawie dzisiejszych zamówień, kierowany jest do produkcji kilkanaście dni później. Gdy następuje tąpnięcie rynku wydawcy rezygnują z realizacji zamówień lub ograniczają nakłady produkcji. A papier drukarz już przecież kupił… My go przecież z powrotem nie odbierzemy, tym bardziej, że często ma on specyficzny, uzależniony od wielkości np. książki, format. O tym problemie mówił w wywiadzie udzielonym waszej redakcji właściciel OZGraf-u i BZGraf-u Waldemar Lipka. Tak więc w drukarniach maszyny mogą się już kręcić na całego, a my zamówień mamy mniej niż wynikałoby to z rynku.

Jaki więc był pierwszy kwartał?
Idealny. Do końca marca zrealizowaliśmy 103% planu, nawet mimo tego, że był plan bardzo ambitny. Rok zapowiadał się więc fantastycznie. Niestety, przyszedł koronawirus i wszystko zepsuł. Kwieceń był już gorszy – 89%. Maj to będzie jakieś 60-70%. Duży na to wpływ ma spadek sprzedaży papierów dziełowych. Pierwsze dwa tygodnie tego miesiąca były słabe. Liczę jednak, że sprzedaż w końcu ruszy.

Porównajmy spadek sprzedaży papieru w Polsce i w Europie Zachodniej.
Dokładnie znamy te wielkości za pierwszy kwartał – oczywiści mówimy o sprzedaży całości papieru, nie tylko naszego koncertu. W porównaniu do roku ubiegłego sprzedaż papierów powlekanych zmniejszyła się w naszym kraju o 2,5%, z czego w marcu tylko o 0,5 %. W tym samym czasie w Europie Zachodniej zanotowaliśmy dużo poważniejszy spadek o 11%, z czego najwięcej w Finlandii – o 20%, ale to jest specyficzny rynek, we Włoszech aż o 16%, Belgii o 14%, Hiszpanii o 13%, Austrii 12%, Wielkiej Brytanii 10%, Francji 8%. Tonażowo najgorzej wypadła największa gospodarka Europy, czyli Niemcy – spadek o 8%.
Jeśli zaś chodzi o papiery bezdrzewne, czyli głównie stosowane do produkcji dziełowej, to w Polsce spadek również był mniejszy niż w Europie Zachodniej: odpowiednio 4% i 7%. Załamała się natomiast całkowicie sprzedaż papierów kserograficznych.
Teraz czekamy na podsumowanie wyników sprzedaży naszych trzech papierni – a przypominam, że koncern Arctic Paper ma ich trzy: w Kostrzynie nad Odrą – niepowlekane papiery bezdrzewne marki AMBER, w Munkedal – niepowlekane papiery graficzne, w tym doskonale znane wydawcom papiery objętościowe z rodziny Munken, w Grycksbo – powlekane papiery marki ARCTIC i G-PRINT.

Spadek zamówień musiał wpłynąć na pracę papierni…
Spadek nie tylko zamówień, ale też sytuacja epidemiologiczna, choć w Szwecji jest nieco inne podejście do koronawirusa niż w pozostałej Europie. W papierniach w Munkedal i Grycksbo, które mają po dwie maszyny, na przemian pracuje jedna, w Kostrzynie zaczynają się planowe przestoje. W Niemczech i Szwecji ta sytuacja na samych pracowników jednak zbyt nie wpływa – pomoc Państwa w kryzysie pandemii jest tam jednak zdecydowanie lepsza niż u nas.

„Mamy unikalną szansę na poprawienie tego złego, co dzieje się na naszym rynku, a ściślej mówiąc w dystrybucji książek”.

Zwrócić też chcę uwagę na inny aspekt pandemii. Musimy pamiętać, że rynek papierniczy bezpośrednio powiązany jest z rynkiem wydawniczym i problemy wydawców wprost nas dotyczą. Bez przesady można mówić, że żyjemy w czasie pewnego rodzaju wojny światowej, wojny, która zmienia nasz sposób myślenia, działania. Mamy unikalną szansę na poprawienie tego złego, co dzieje się na naszym rynku, a ściślej mówiąc w dystrybucji książek. O tych problemach – oddawaniu książek sprzedawcom w komis, odległych terminach płatności i ich opóźnieniach, w końcu o bankructwach hurtowni i całych sieci księgarń wciąż słyszymy, czytamy, choćby na łamach „Wydawcy” i waszym portalu wydawca.com.pl. Tak dalej być nie może. Nasza cała branża: wydawnicza, drukarska, papiernicza i księgarska potrzebuje rewolucji. Rewolucji, która przyspieszy obrót pieniądza w całym łańcuchu pracy nad książką. O tym, z kolei na waszych łamach mówił prezes Rady Nadzorczej Drukarni Wydawniczej im. W.L. Anczyca Andrzej Janicki.

W obliczu kryzysu książki środowisko wydawnicze wystosowało list do Premiera i Prezydenta z konkretnymi projektami działań.
List czytałem, nie ma w nim rzeczy najważniejszej – zmian w zakresie współpracy na linii wydawca-księgarz. Myślę tu o rezygnacji z nieszczęsnego oddawania książek w komis, co pozbawiłoby dystrybucję dominującej roli w łańcuchu przepływu pieniędzy. Jakby to nie brzmiało niepoważne, ale dystrybucja musi wziąć część finansowej odpowiedzialności za sprzedaż.

Zostawmy na razie sprawy finansowe i produkcyjne. Arctic Paper znany jest z podejmowania wielu akcji promujących sztukę książki, poligrafię. Na waszym portalu internetowym zaczęliście promować polskie drukarnie…
To akcja mająca na celu pokazanie, że w polskich drukarniach powstają rzeczy wartościowe, interesujące, trudne technicznie, o wysokiej jakości. Pokazaliśmy już m.in. poznański ABEDIK, Promonotes i Edicę. Zachęcamy inne zakłady do chwalenia się. Łamy naszego portalu czekają.

Gratulujemy pomysłu. Dziękując za rozmowę, życzmy sobie, abyśmy spotkali się w normalniejszych już czasach i z niepokojem czekamy na wyniki sprzedaży papieru za kwiecień.

(rozmawiali Andrzej Palacz i Galina Palacz)

Dodaj komentarz