
Sądzę, że nikt nie spodziewał się, że tegoroczne Poznańskie Targi Książki (PTK) odwiedzą takie tłumy czytelników. Owszem, już dwa lata temu można było zauważyć, że zbliża się fala nowych miłośników książki. Ale to, co niedawno nawiedziło Poznań, to było tsunami! Międzynarodowe Targi Poznańskie (MTP) to najlepiej ulokowana i zorganizowana logistycznie firma w Polsce. Przypuszczam, że ani Warszawa, ani Kraków nie podołałyby takiemu wyzwaniu. W Warszawie ciągle się kłócą o to, kto i gdzie ma organizować targi, a w Krakowie jest tylko one way ticket, jeden kierunek ruchu. Ostatecznie można iść na targi przez pole na przełaj. Chwała zatem MTP, że zdołała przyjąć ogromną falę młodych gości, drobne uchybienia w momencie, gdy grozi zalanie, się nie liczą. Jestem pewien, że każdy z wystawców wracał do domu z uśmiechem na twarzy.
Tyle miodu. A teraz szczypta dziegdziu. Dosłownie szczypta. Dla mnie jednak bolesna, dlatego – niech mi organizatorzy wybaczą – muszę ją wyartykułować.
Jak zwyczaj każe, na oficjalnym otwarciu targów dziękowano wszystkim, a ponad to wielu osobom zasłużonym dla książki wręczono pamiątkowe dyplomy w nawiązaniu do obchodów setnej rocznicy powstania Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (PTWK). To miłe. Jednak wśród wyróżnionych nie było ani jednego autora, a w szczególności ilustratora książki dziecięcej. Po raz pierwszy nie wręczono nikomu pięknej statuetki Pegazika zaprojektowanej przez wybitnego ilustratora książek dla dzieci Bohdana Butenkę. Podobno zabrakło pieniędzy. Ile? Forma statuetki jest gotowa, zatem ile może kosztować odlew 2-3 statuetek? Myślę, że nawet nie tysiąc złotych. Mówimy tu naturalnie o odlewie ze zwykłego żelaza. Gratyfikacja finansowa nie musi być. W czasie swojej ponad już pięćdziesiąt lat trwającej pracy wydawniczej przekonałem się, że nagroda finansowa dla autora jest ważna, ale jeszcze ważniejsze jest uznanie, publiczne wyróżnienie, krótko mówiąc, honor. I ani w kasie poznańskiego magistratu, a tym bardziej w dyspozycji ministra kultury nie było paru set złotych? Wierzyć się nie chce!
Mnie chodzi jednak nie tylko o statuetkę Pegazika. Słusznie pisze red. Andrzej Palacz na łamach „Wydawcy”, że Poznańskie Targi Książki wywodzą się ze spotkań z książką dla dzieci. I o tym, drodzy organizatorzy PTK, nikt już nie pamięta? To jest – jakby powiedział Kazimierz Kutz – sól ziemi czarnej. Złota akcja.
PTK muszą się rozwijać i zrozumiała jest troska organizatorów, aby z każdym rokiem przybywało wystawców. To nie muszą być wyłącznie wydawcy książek dla dzieci i młodzieży. To może, a nawet powinien być każdy wystawca związany z książką. Zerwanie PTK z korzeniami może jednak w pewnym momencie okazać się dla samych targów bolesne.
W Polsce odbywa się wiele targów książki. Jest zdrowa konkurencja. PTK nie są największe. Ale to są w naszym kraju największe targi książki dla dzieci i młodzieży. MTP zdaje się o tym pamiętać, bo dało wystawcom gratisowo/!/ dodatkowe metry na zabawy i zajęcia z dziećmi. I za to należą się firmie podziękowania. Ale wszyscy organizatorzy zapomnieli o autorach i ilustratorach książki dla dzieci. Oby to był tylko wypadek przy pracy.
Red. Andrzej Palacz pisze, że można by zorganizować w ramach PTK specjalny festiwal książki dla dzieci. Propozycji może być wiele, żeby nie zapomnieć o korzeniach. Ja myślę, że wystarczy, aby najwyższym wyróżnieniem była statuetka Pegazika wręczana podczas targów tylko i wyłącznie autorowi, ilustratorowi oraz wydawcy książki dla dzieci i młodzieży. I tę statuetkę należy otaczać najwyższym szacunkiem tak długo, aż się stanie przedmiotem pożądania dla wielu.
PEGAZIKU WRÓĆ!
Bronisław Kledzik
Media Rodzina

Wydawca, redaktor. B. prezes Wydawnictwa Media Rodzina